Po dwóch tygodniach przerwy powróciliśmy dziś do rozbierania auta. Właściwie dokończyliśmy wszystkie drobiazgi, czyli odkręciliśmy:
- nagrzewnicę wnętrza wraz z kanałami nawiewów oraz cięgnami sterującymi zamknięciami nadmuchów,
- resztki przewodów hamulcowych,
- serwo wraz z mocowaniem kolumny kierowniczej,
- zawiasy drzwi,
- wiązki elektryczne,
- uchwyt dźwigni zmiany biegów i hamulca ręcznego wraz z linkami.
W międzyczasie zająłem się oczyszczeniem nadwozia z masy bitumicznej zdejmując uprzednio pozostałości tapicerki.
Z chronologicznego opisu wynika, że to już siódmy dzień rozbiórki. Jednak to nie jest pełny obraz sytuacji. Właściwie należałoby powiedzieć, że to siódme podejście do prac. Do tej pory rozebranie auta zajęło nam około trzydziestu roboczogodzin. Z moją małą pomocą. Do tego proste, niewymagające żadnych kwalifikacji roboty mogłem wykonać sam (np. zdrapywanie mas bitumicznych).
W przyszłym tygodniu Łukasz zrobi wózek pod nadwozie i można będzie wykonać kolejne etapy robót:
- oczyszczenie blacharki (prawdopodobnie przez sodowanie)
- zabezpieczenie antykorozyjne do czasu zakończenia prac blacharskich i przygotowania pod malowanie kataforetyczne.